Powinnam najpierw opublikować post na temat samorealizacji,
ale skumałam, że nadszedł czas na post nr. 13. A ja jestem wielką fanką tej
cyfry. Będzie to post z dużą ilością informacji na mój temat więc czytajcie
uważnie, bo nie będę powtarzać!
Projekt: Ja, Temat: Ja ;) |
Moja miłość do Pechowej 13 wzięła się od początków mojego
istnienia, a wręcz została mi przeznaczona. Jeszcze zanim Mama wydała mnie na świat różne
zrządzenia losu usiłowały mnie trzykrotnie wykończyć. Ale ja niczym Cohen
Barbarzyńca w „Ostatnim Bohaterze” sir Terrego Pratchetta oszukałam go i
postanowiłam mieć się świetnie.
Swoją drogą robienie tego czego się ode mnie oczekuje
wychodzi mi wyjątkowo słabo od tamtej pory.
Kiedy postanowiłam przywitać się z tym marnym światem
zaledwie od 8 godzin i 35 minut trwał historyczny dzień 13 października. Po
wielu latach natknęłam się na kilka nowinek dotyczących tego dnia. Otóż z
bardzo pouczającej pozycji autorstwa Dana Browna dowiedziałam się, że to właśnie
od tego dnia wziął się przesąd na temat piątku 13. Jasny gwint nawet Wikipedia
o tym wie!
Swoją drogą pełnoletniość witałam w 700 rocznicę tamtych
historycznych wydarzeń. Ciężko nie zacząć
podejrzewać działania sił nadprzyrodzonych.
Jak widzicie moje życie jest z góry przesądzone. Ale i w tym
przypadku chyba nie do końca ogarnęłam swoją role w Wielkim Planie Stwórcy. Jakby
na to nie spojrzeć powinnam być chodzącą samozagładą. Życiowym nieudacznikiem i
kwilącą beznadzieją. Tymczasem, owszem
zdarzy mi się potknąć na idealnie płaskiej nawierzchni, ostatnio wbiłam sobie
gałąź w nogę następując na nią ( nie pytajcie…). Mam jednak przy tym
niesamowicie dużo szczęścia. Do tej pory nic mnie nie zabiło (choć próbowało
wielokrotnie), mam wszystkie członki (choć nie raz nie dwa było blisko), a jeśli już
wydaję dźwięki kojarzące się z kwileniem ,to jest to raczej kwiczenie ze
śmiechu.
Bo widzicie- cytując Jacka Sparrow’a
Źródło: internet. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)