Poniższy post będzie na temat mojej kolejnej dysfunkcji
społecznej. Otóż nic, ale to nic… no absolutnie nic nie jest w stanie mnie do
czegoś zmusić za pomocą zwrotów : „powinnaś” „miałaś” czy „musisz”… No za Chiny Ludowe! Działają one na mnie jak magiczne zaklęcie. Włącza mi się w głowie taki
pstryczek i nawet jeśli osoba przekonująca mówi słusznie, a czynność do jakiej przekonuje
wyjdzie mi na dobre to… na złość mamie odmrożę sobie uszy! A co?!
Źródło: Google ;) |
Już parę osób, które znają mnie lepiej wie o tym. Moja mama
zakumała dopiero po 17 latach razem, że jej „musisz rysować”, „malowałaś dzisiaj?” itd. Miały
efekt zupełnie odwrotny. Jak stawia się mnie pod murem to ok zrobię, ale bardzo
na siłę.
Mam kumpla, który po pijaku zwierzył mi się z tego, że uważa
tę moją cechę za niesamowitą, bo „jak Rudej powiesz że czegoś nie da rady zrobić,
to zrobi to na pewno!”
I tu chłopina ma całkowitą rację. I żeby nie było, robię to
podświadomie. Wszystkie wyświechtane frazesy motywujące tylko rodzą we mnie
opór. Najlepszym sposobem na motywację mojej tęgopokrywej osoby jest nabijanie
się, podanie w wątpliwość.. po prostu wejście mi na ambicję. Jak chłopaki z
Inka Terror Squat w zeszłym roku zabrali mnie w marcu na rower, ledwo
przejechałam 25km, a na koniec usłyszałam, że możemy razem jeździć jak zacznę
wykręcać 20 km w godzinę. I co? Po tygodniu pękła 20stka w 60minut. Jeździli ze
mną od tamtego czasu względnie regularnie szydząc że jestem miętka fryta.
Wiecie jak ja trenowałam?! Nawet do pracy zdarzało mi się pojechać kilka razy
rowerem 27km w jedną stronę. Powaga!
I tak mam ze wszystkim. Jak mi ktoś choćby sugeruje, że coś
mi się nie uda to stanę na rzęsach, odtańczę rytualny taniec deszczu i zaszantażuje
kogo trzeba byle dopiąć swego. Taki mechanizm.
Teraz mam nowy temat z cyklu : „nie
uda Ci się „ połączyć studia ze wszystkimi aktywnościami w normie i jeszcze
całkiem nieźle trzymać średnią. Dalej jest też mój WIELKI CEL. Ale on jest
wielki i póki co tajemniczy, dlatego sza.
Też tak macie? Czy raczej to jakieś spaczenie?