Dokładnie pięć dni temu zmarła cudowna pisarka- Harper Lee.
Piszę ten teks żeby oddać jej cześć, chociaż z tematem noszę się od września,
od czasu przeczytania jej drugiej książki.
Źródło:internet. |
Tak jak kocham książki, tak nienawidzę grafomaństwa. Harper
Lee była zaprzeczeniem tego drugiego. Miała doskonały warsztat i niewielki
dorobek. Była publicystką i pisarką, do lipca 2015 roku wydała tylko
jedną książkę, która w błyskawicznym tempie zyskała status bestselleru i
została nagrodzona Pulitzerem. Każdy przeciętnie inteligentny człowiek słyszał
o „Zabić drozda” i szybko usłyszał też o „Idź, postaw wartownika”.
Kiedy usłyszałam, że w lipcu będzie premiera drugiej książki
Lee, która miała być wcześniejszą wersją „Zabić drozda”, modliłam się, żeby autorka
udźwignęła temat. Nie ma nic gorszego jak napisać majstersztyk, a po latach
wydać przeciętną powieść. Autorka sama sobie powiesiła poprzeczkę bardzo
wysoko, a wydawcy dodatkowo podkręcili emocje stosowną kampanią.
„Zabić drozda” przeczytałam jak jeszcze na liczniku miałam jedynkę
z przodu. Początkowo w ogóle nie mogłam zrozumieć fenomenu tego dzieła. Byłam
już przygotowana na to, że podzieli ona los Hemingwaya, który, moim zdaniem był
mistrzem autopromocji i tyle. Zazwyczaj kiedy nie rozumiem czyjegoś fenomenu
brnę w treść do końca i dla pewności czytam jeszcze kilka dzieł (tak było z
Ernestem). Ucieszyłam się, że to była jedyna książka. Jednak w „Zabić drozda”
można porównać do układania puzzli- póki masz samą ramkę nic nie ma sensu i
wkurzasz się kiedy znajdujesz oko misia, ale nie masz do czego go przyczepić. W
tej książce dopiero przy 60% treści zaczyna pojawiać się zarys misia, przy 75%
masz już oczy i nos a przy 99% brakuje tego finalnego kawałka i o to też
autorka zadbała.
„Idź, postaw wartownika” była wyzwaniem, i bałam się, że
strasznie się rozczaruję. W tym przypadku ponad połowę książki przeklinałam
autorkę, za to co mi zrobiła. Przy 70% zaczęłam rozumieć, że byłam w błędzie.
Przy 90% jeszcze nie byłam pewna moich odczuć, a przy ostatnim puzzlu odebrało
mi mowę. Ta książka podbiła legendę Harper Lee. Pokazała, że pierwsza powieść
nie była przypadkiem.
Dla mnie osobiście, najważniejsze w książkach Lee, jest to,
że poruszają one tematy trudne w przystępny sposób. W jej książkach nic nie
jest pokomplikowane zbędną fabułą, wszystko jest klarowne i tym bardziej wymaga
uwagi i skupienia. A najważniejsze, że lektura skłania odbiorcę do refleksji,
uczy go i rozwija wewnętrznie. Książki Lee działają na dorosłych jak bajki z
morałem na dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)