środa, 24 lutego 2016

Harper Lee- zaprzeczenie grafomianii


  Dokładnie pięć dni temu zmarła cudowna pisarka- Harper Lee. Piszę ten teks żeby oddać jej cześć, chociaż z tematem noszę się od września, od czasu przeczytania jej drugiej książki.

Źródło:internet.
  Tak jak kocham książki, tak nienawidzę grafomaństwa. Harper Lee była zaprzeczeniem tego drugiego. Miała doskonały warsztat i niewielki dorobek. Była publicystką i pisarką, do lipca 2015 roku wydała tylko jedną książkę, która w błyskawicznym tempie zyskała status bestselleru i została nagrodzona Pulitzerem. Każdy przeciętnie inteligentny człowiek słyszał o „Zabić drozda” i szybko usłyszał też o „Idź, postaw wartownika”.

  Kiedy usłyszałam, że w lipcu będzie premiera drugiej książki Lee, która miała być wcześniejszą wersją „Zabić drozda”, modliłam się, żeby autorka udźwignęła temat. Nie ma nic gorszego jak napisać majstersztyk, a po latach wydać przeciętną powieść. Autorka sama sobie powiesiła poprzeczkę bardzo wysoko, a wydawcy dodatkowo podkręcili emocje stosowną kampanią.

  „Zabić drozda” przeczytałam jak jeszcze na liczniku miałam jedynkę z przodu. Początkowo w ogóle nie mogłam zrozumieć fenomenu tego dzieła. Byłam już przygotowana na to, że podzieli ona los Hemingwaya, który, moim zdaniem był mistrzem autopromocji i tyle. Zazwyczaj kiedy nie rozumiem czyjegoś fenomenu brnę w treść do końca i dla pewności czytam jeszcze kilka dzieł (tak było z Ernestem). Ucieszyłam się, że to była jedyna książka. Jednak w „Zabić drozda” można porównać do układania puzzli- póki masz samą ramkę nic nie ma sensu i wkurzasz się kiedy znajdujesz oko misia, ale nie masz do czego go przyczepić. W tej książce dopiero przy 60% treści zaczyna pojawiać się zarys misia, przy 75% masz już oczy i nos a przy 99% brakuje tego finalnego kawałka i o to też autorka zadbała.

  „Idź, postaw wartownika” była wyzwaniem, i bałam się, że strasznie się rozczaruję. W tym przypadku ponad połowę książki przeklinałam autorkę, za to co mi zrobiła. Przy 70% zaczęłam rozumieć, że byłam w błędzie. Przy 90% jeszcze nie byłam pewna moich odczuć, a przy ostatnim puzzlu odebrało mi mowę. Ta książka podbiła legendę Harper Lee. Pokazała, że pierwsza powieść nie była przypadkiem.

  Dla mnie osobiście, najważniejsze w książkach Lee, jest to, że poruszają one tematy trudne w przystępny sposób. W jej książkach nic nie jest pokomplikowane zbędną fabułą, wszystko jest klarowne i tym bardziej wymaga uwagi i skupienia. A najważniejsze, że lektura skłania odbiorcę do refleksji, uczy go i rozwija wewnętrznie. Książki Lee działają na dorosłych jak bajki z morałem na dzieci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)