wtorek, 26 stycznia 2016

Dlaczego nie chcesz pisać licencjatu/magisterki

Pisanie pracy magisterskiej lub licencjackiej w takiej formie jaka jest przyjęta w Polsce to bzdura. Tysiące znaków, setki poprawek, dziesiątki zarwanych nocy i mamy niewiele warty zlepek powielonych informacji, którego zadaniem jest wsparcie punktów ksero i zbieranie kurzu w archiwach uczelni wyższych.
Jest to oczywiście moja opinia, ale możecie mi wierzyć - wiem o czym piszę.

Zacznę od początku.

Etap pierwszy. Promotor. Wybór bardzo ważny. Na około 120 osób jest przypisywanych od 4-5 promotorów. Jak łatwo policzyć każdy promotor opiekuje się około 30 studentami. Każdy student stara się podjąć właściwą decyzję. System niemal jak przy wyborze partnera życiowego (jaki ma charakter? czy jest skory do pomocy? jaka krąży o nim opinia? czy jest między wami chemia?). Przykro mi mówić, ale i tak wasz promotor ma wylane. Będzie miał do przeczytania, poprawienia i odniesienia się około 30 prac po 40-60 stron, każda przyniesiona w kilku wersjach, co daje nam grubo ponad 2000 stron tekstu o charakterze naukowym. Jeśli sądzisz, że ten człowiek to przeczyta uważnie, to muszę Cię bardzo rozczarować.

Etap drugi. Wybór tematu. Jest to etap przy którym robi się największy szum. No i słusznie, bo tu decydujesz ile czasu poświęcisz swojej pracy. Masz dwie opcje. Albo idziesz na łatwiznę i wybierasz temat tak oklepany, że promotor połowę bibliografii podyktuje Ci z pamięci, albo zaszalejesz i wymyślisz coś własnego (i bardziej pracochłonnego). Niestety druga opcja ma pewne ograniczenia. Temat musi pokrywać się ze specjalnością promotora inaczej nie zostanie zatwierdzony. Więc jeśli studiujesz pedagogikę, jesteś kibicem Arki Gdynia, a Twój promotor jest specjalistą z pedagogiki resocjalizacyjnej to jest szansa, że „Wpływ kultury kibica na resocjalizację więźniów, na postawie fan klubu Arki Gdynia w zakładzie karnym w Dzwonkach” będzie dobrym tematem. W innym przypadku raczej nie trafisz do mu gustu.

Etap trzeci. Czas twórczy. Niestety z tworzeniem nie ma on wiele wspólnego. Prace naukowe na studiach muszą być odtwórcze. Nie ma w nich miejsca na Twoje zdanie, sugestie czy wnioski. Wszystko co napiszesz musi być zaczerpnięte z istniejącej już literatury. Gorzej. Bibliografia musi być nie starsza niż 10 lat wstecz. Nawet jeśli piszesz o podstawach, które nie zmieniły się od XIX wieku, nie możesz się popisać umiejętnością wyszukiwania białych kruków tylko sięgać po nowości, które okazują się tylko i wyłącznie powieleniem pierwotnej treści.

Etap czwarty. Bibliografia. Napisałeś już całkiem sporo, ale martwisz się, że będziesz miał zbyt ubogą bibliografię, bo w sumie opierasz się na 3 książkach. Mam rozwiązanie. Możesz śmiało kopiować przypisy ze swoich książek. Bo jeśli sprawdzisz to wszystko się już powtarza. Jako studentka socjologii boleśnie się przekonałam o prawdziwości tych słów ucząc się do egzaminów z antropologii kulturowej. Okazało się, że wielu poważanych autorów cytowało siebie nawzajem i powstawało piękne kółko. Pani A. napisała o kulturze, Pan B. napisał o kulturze odnosząc się do dzieła Pani A., Pani C. napisała o kulturze odnosząc się do dzieła Pana B. itd. Więc sens informacji ten sam w kilku książkach za to bibliografia jakby bardziej bogata. Proste?

Etap piąty. Poprawki. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale Twój promotor nie przeczyta Twoich wypocin od deski do deski. W większości przypadków najpierw sprawdzana jest poprawność wymogów formatowania i przypisów. Później pojawiają się takie smaczki jak wiszące spójniki na końcu linijki, a nawet sensowne uwagi do treści. Niestety dopiero na 2 tygodnie przed terminem oddania pracy okazuje się, że musisz wszystko jeszcze raz przeredagować bo "właściwie skąd Ty to wziąłeś?!"

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że czas studentów jest marnotrawiony. Ile z nas pisało by swoje prace z zapałem jeśli miało by świadomość, że przygotowana treść się do czegoś przyda, że, np. badania socjologiczne na dany temat zostaną wykorzystane przy planowaniu gminnym.


Osobiście mam jedno postanowienie. Jeśli kiedyś znów zdecyduję się na studia to magisterkę napiszę na taki temat, żeby wzbogacił mnie samą, żeby przydał się mnie i mnie interesował. To będzie taki temat, o którym będę chciała mówić i się nim chwalić prywatnie i zawodowo. Bo trzeba w końcu coś zmienić! Może i Wy tak spróbujecie? Warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)