Niedawno śliczna Dani Mathers
postanowiła napiętnować pewną kobietę uwieczniając ją na swoim
snapie.
Sprawa mogłaby się obejść bez echa,
ale Dani jest... to znaczy BYŁA, króliczkiem Playboya.
Biedaczka stwierdziła, że ma prawo do wyśmiewania cudzych
kształtów. Więc cyknęła piękne ujęcie kobiecie o
pełniejszych kształtach niż średnie M i opatrzyła opisem,
stwierdzając, że jest to obrzydliwe.
Faktycznie. Obrzydliwa jest otyła
osoba, która postanowiła coś z tą otyłością zrobić. No
brawa za błyskotliwość! Niestety z dodatkowymi kilogramami można
jeszcze coś zrobić. Za to z głupotą już niekoniecznie. Biedna
Dani.
Po co o tym piszę? Ponieważ ulewa mi się od wszechogarniającego ideału. Jestem Królową Obciachu, Samoukrzywdzenia i Niezręczności. I cholera, ciężko mnie będzie zdetronizować! No i jestem otyła. I co z tym robię? Z koroną nauczyłam się żyć, moje Endomondo zawstydziłoby niejedną chudzinkę, a o każde pół kilo w dół walczę jak niedźwiedź.
Dzięki Opatrzności w tym samym czasie zaobserwowałam w
mediach społecznościowych kilka zdrowych postów. Zwracają
one uwagę na wszechobecny ostatnio kult perfekcjonizmu. Dziewczyny z
Ministerstwa Dobrego Mydła dobitnie pokazały swoim wpisem, że
człowiek ma pomyłki we krwi, a świat się od tego nie zawali! GymHero wydaje swoje legginsy na rynek w powiększonej rozmiarówce
XL. Po to, aby dziewczyny o pełniejszych kształtach walczące o
lepszą sylwetkę i zdrowie też mogły się bajecznie prezentować.
Pociesza mnie fakt, że coraz więcej
jednostek nie wstydzi się przyznać do swojego nieogaru. Bo błędy,
niezreczności i różne śmieszne sytuacje to norma.
Zapłakałabym się na śmierć jakby wszyscy byli tak cholernie
perfekcyjni.
Byłoby strasznie nudno!
Czytam trochę książek psychologicznych i odnoszę wrażenie, że nie powinniśmy pragnąć sukcesu. A przynajmniej nie w każdej dziedzinie życia. Mówią, żeby nigdy nie rezygnować, ale są sytuacje, w których to odangażowanie się i obranie nowego kierunku mają kluczowe znaczenie w osiągnięciu może nie tyle sukcesu, co człowieczeństwa. Bo człowiekiem się nie rodzi, człowiekiem się staje i niekoniecznie podążanie za naszymi ambicjami jest tym, co nas uszczęśliwi.
OdpowiedzUsuńOstatnio też doszłam do podobnej konkluzji, że w życiu najczęściej spotykają nas rzeczy, których nie koniecznie zawsze pragniemy, ale często są dla nas w danym momencie najlepsze :)
UsuńCo się stało, że blog umarł?
OdpowiedzUsuń