Trudno to przyznać, ale ideałem nie jestem. Poniżej
przytoczę Wam mały mindfuck, z którego zdałam sobie niedawno sprawę. Trochę
wstydliwa sprawa, wymagająca naprawienia. Jednak może dzięki temu ktoś z Was
albo uniknie podobnej sytuacji, albo tak jak ja przeprosi.
Strasznie zdenerwowałam się na pewnego Człowieka. Miało to
miejsce kilka miesięcy temu. Ja siedziałam, On mówił. A im dłużej mówił, tym
bardziej zła byłam.
Bo przecież jak On śmiał mówić do nas takim tonem?! Jak On
śmiał wcześniej odwrócić się w moją stronę i ( chyba) się do mnie miło uśmiechnąć?!
Chyba nie muszę więcej dodawać?
Tak w ogóle to mam w głowie piękną anegdotę na temat tamtego
wieczoru. Z rozpisanymi kwestiami i moją cudowną rolą bohaterki, która
ośmieliła się zanegować Króla Sceny.
Na fali emocji przeszukałam możliwie dużo źródeł, żeby
poznać tego Człowieka ( bo do tego wieczora nie miałam pojęcia o Jego
istnieniu). Z natury ciekawskie jajo, chciałam znaleźć odpowiedzi. Znalazłam
je. Znalazłam też ogrom informacji z różnych dziedzin nauki, które zostały mi w
głowie bo ciągną się za Nim jak ogon komety. Im więcej wiedziałam, tym mniej mi
się zgadzało z moimi pierwotnymi obserwacjami. Poszłam nawet na szkolenie,
które prowadził. Pojawił się dysonans poznawczy. Fajnie- bo wiedziałam jak to
nazwać. Nie fajnie- bo zaczęłam Go lubić i szanować, a to zmusiło mnie kilka
dni temu do obejrzenia materiału ze wspomnianego wieczoru.
Tu wszystko się wyjaśniło.
Przekonałam się, że absolutnie wszystko co zapamiętałam to
bzdura. Idealny przypadek dla Kahnemana i jego kolegów po fachu. Mieli by dużo
radości. Materiał do badań nad heurystyką nastroju, zapamiętywaniem i pamięcią.
Cudo…
Tylko mi już nie jest tak cudownie. Owszem bywam porywcza,
nerwowa, zadufana w sobie i impulsywna, ale do tej pory nie udało mi się tak
bezinteresownie komuś dowalić. Tylko dlatego, że miałam słabszy czas w życiu
wyżyłam się na obcym człowieku, który mi nic złego nie zrobił- nawet się
uśmiechnął ( swoją drogą uśmiech jak i właściciel niczego sobie).
W tej sytuacji pozostaje mi tylko jedno. Bardzo ładnie
przeprosić. Tak więc PRZEPRASZAM. Mam tylko nadzieję, że jeśli to czytasz to
dasz się zaprosić w końcu na kawę i pozwolisz się przeprosić w cztery oczy.
Zbliża się koniec roku. Jeśli macie coś podobnego na
sumieniu proponuję iść moim śladem. Nic dobrego nie wychodzi z gnębienia ludzi.
Nie jesteśmy idealni, ale możemy spróbować coś naprawić.
ha! aż żal, że nie mam kogo przepraszać w cztery oczy ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Jak dla mnie tą propozycją wyczerpałam swoje pokłady odwagi na najbliższe kilka tygodni. :) Jeśli się zgodzi będzie trzeba odnowić zasoby. Akurat miłe dla oka osobniki to dość powszechne dobro :)
Usuń