Prosta sprawa-zwyczajnie mi się nie chce! Jestem mistrzem w
odkładaniu na jutro. Wszystko, ale to wszystko można odłożyć na jutro, a na
koniec i tak siedzisz po nocy, wstajesz skoro świt żeby dotrzymać terminu/nauczyć
się/ogarnąć.
Źródło internet. |
Standardem stało się, że porządek mam utrzymywany jedynie
gdy mam w opcji gości- dawniej mieszkając w lesie żyłam sobie w radosnym
bałaganie wyłożonym stosikami ubrań: czystych, tych trochę mniej, tych
wyleżanych przez zwierzęta i brudnych. Jako, że wszystkim było do mnie daleko
porządek był robiony sporadycznie, a wtedy była to wielkiej klasy akcja
logistyczna zaplanowana na cały Boży dzień.
Niesamowite jest za to to ile zajmuje mi zrobienie klaru na
błysk kiedy dostaje smsa o treści „Za pół godziny wpadam na herbę!”-Najłatwiej
byłoby odpisać „Nie ma mowy, majtki walają się wszędzie!!”. Ale nie, nie ja. Ja
za leniwa jestem i zbyt spragniona towarzystwa. W owe pół godziny wstawię
pranie, wyrzucę śmieci, odkurzę, pościelę, podleję, wyleję, zmyję i jeszcze warstwę
lakieru na paznokcie położę.
I tak jest ze wszystkim… Po co robić coś powoli i
systematycznie nie mając bata nad głową, no po co?! Lepiej na ostatnią chwilę,
tłumacząc sobie, że to był czas na przemyślenie koncepcji tematu.-W sumie każda
ściema jest dobra o ile działa… Co nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)