niedziela, 24 maja 2015

Nie na temat...

Ostatnim najważniejszą kwestią do omówienia były oczywiście wybory... ale ja nie o tym. Już po krzyku i nie mam prawa komentować bo mnie na nich nie było.

Za to byłam na Komunii. Uroczystość klasyczna. Wszystkie punkty zaliczone: alba, wierszyk, omdlenie jednego dziecka, chaos organizacyjny i minimalna choć nerwówka.

Największym plusem całego zamieszania była okazja do spędzenia w pociągu kilku godzin z bratem, wypróbowanie pendolino i spotkanie z prawie połową rodziny.

Rodzina zacna, nie powiem. Prócz naszej „Złotej Trójcy” (brat i siostrzyczka) pojawiło się kilka unikatów jakich każdy ma w rodzinie. Na scenie pojawiły się postaci Wiecznie Narzekającej, Tego Co Mu w Życiu Nic Nie Wyszło, Ja Ci Doradzę, Wiem Wszystko Najlepiej, Małego Terrorysty ( i tu sam Osama jawi mi się niczym ministrant w kościele) i Gwiazdy Wieczoru. Rola Czarnej Owcy klasycznie odgrywana przez moją skromną osobę.

Przyznam się, że pomimo całej gamy charakterów zabawa była przednia. Głównym artystom spotkania został okrzyknięty Krzysztof K. z czasów przed zesztywniałą nogą i opadającą powieką. Natomiast główna nuta to jego...

Melodia tak cudowna i przywołująca uśmiech na ustach, że od dziś ustawiona jako mój budzik!


Bo jak mawia mój Braciszek „Kto bogatemu zabroni?”

P.s. Najlepszego w dniu brata ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)