Musze z przykrością wielką stwierdzić, że starzeję się. I
jest to coraz bardziej dotkliwe…lub przesadziłam z ilością obowiązków w ostatnich
latach i zwyczajnie się to na mnie
odbija teraz (wmawiaj sobie).
Coraz częściej niespodziewanie odcina mi zasilanie. Coraz
częściej nie pamiętam treści końcówek rozmów wieczornych. Coraz rzadziej wstaje
totalnie wyspana. A zasilanie starcza na 20%mniej czasu niż zwykle.
Może to starość… albo w końcu dopadło mnie mistyczne „kiedyś
to się na Tobie odbije” . Ostrzegali, że wyrabianie 320 godzin miesięcznie nie
jest zdrowe. Że zamiast chodzić do
Struga oglądać Ligę Mistrzów o 23 powinnam iść, i owszem, ale spać. No i co ja poradzę, że mnie to relaksowało…
No ale to miniony sezon. Teraz nie jest może tak strasznie,
ale zaczyna się to odczuwać. Tylko zastanawiam się ile to potrwa. Macie może
jakieś pomysły? Bo ja już nie… może
jakieś szejki, inne?? Witaminy? Sen?
Tym czasem Luby zrobił szamkę. Ogarnął filmidło więc będzie relaks !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)