W życiu są trzy etapy przez które większość z nas przejdzie
lub przeszła. Pierwszy jest ten czas gdy mamy dom rodzinny i to jest to
miejsce, do którego wracamy z ulgą. Drugi to czas gdzie nigdzie nie jesteśmy
tak naprawdę u siebie. A trzeci to etap gdy znajdujemy swój DOM. Pewnie część osób pomija etap nr. 2. Ale nie
ja. Ja go właśnie zaliczam.
Internet- z jednej strony piękny, z drugiej ciągnie kiczem na odległość :) |
Dziwnie jest wracać do rodzinnego domu i nie czuć się już u
siebie. Straszne jest uczucie samotności gdy siedzisz w swoim mikrym mieszkanku
i wiesz, że nie masz za bardzo jeszcze z kim wyjść na piwo, do kina czy na
zakupy. Pogłębia się to kiedy dni są coraz krótsze, coraz więcej czasu spędzam
sama i zatracam się w pracy byleby nie myśleć o tym. Uciekam od przygnębienia w
drobne przyjemności. Wiję sobie jak najbardziej komfortowe gniazdko. Co miesiąc
przynoszę jakiś nowy drobiazg dla domu, nie tylko przydatny ale koniecznie
ładny. Staram się otaczać nowymi ludźmi, chodzę na studia, szkolenia i inne
warsztaty. Powoli znajduję ludzi, którzy widzą świat podobnie. I to jest dobre.
Czasem pogrążam się w ponurych myślach i ciągną mnie
propozycje przyjaciół by wrócić do „domu”. Ale to nie jest ten czas. Teraz jest
czas wyzwań. Czas stawiania sobie celów. Czas podboju świata… w końcu Królewna
jest tylko jedna.
Najbardziej pociesza mnie takie głębokie wewnętrzne
przeczucie, że gdzieś tam za pewną ilość czasu odnajdę ten etap 3. I będę wtedy
zapewne kimś zupełnie innym niż teraz, a jednak wciąż takim samym. Już się
zmieniam. Wciąż słyszę komentarze, że wyczuwa się ode mnie spokój i równowagę-
a to moi mili dopiero początek. Bo wiem, że gdzieś tam jest moje miejsce na
ziemi gdzie będę Królową, gdzie wszystko się w końcu ułoży. Codziennie zasypiam z tą myślą w głowie.
Dokładnie to rozumiem, niby mam dwa domy ale ciągle jestem na walizkach.
OdpowiedzUsuń