Wampiryzm energetyczny to bardzo powszechne zjawisko. Jak
łatwo zgadnąć polega ono na wysysaniu z innych pozytywnej energii. Wampir najczęściej
przysysa się do jednostek o miękkim sercu, mającym w zwyczaju pomagać innym.
Dzieje się to za sprawą zajęcia uwagi ofiary wyłącznie problemami (mniejszymi
bądź większymi) wampira. Problem jest
poważny, ponieważ zbyt łatwowierna ofiara może stracić w wyniku takich kontaktów pozytywne podejście
do świata, zaraża się i przechodzi na stronę wampirycznych zombie.
Źródło: Internet |
Jak dla mnie wampiry energetyczne wzięły się z tego, że ludzie
są strasznymi egoistami. Są tak strasznie skupieni na sobie, że potrafią
wyolbrzymić własne problemy do rozmiarów prywatnej apokalipsy i zatruwać tym
tematem życie tych ciepłych jednostek.
I tu żeby było jasne. Nie mam nic przeciwko dwóm godzinom z przyjacielem w celu wylania
kilku łez nad jakimś tematem. Jednak później należy działać, albo się zamknąć.
Bo to się nie godzi tak komuś smęcić nad uchem. No może czasem dla relaksu
jednak można wrócić do wiecznie wałkowanego tematu ex. Ale to tylko i wyłącznie
w ramach rozrywki i ew. skomentowania najnowszych danych w tej sprawie.
Złe jest jak celowo wyolbrzymiasz temat byleby znaleźć publikę
i poklask. Żeby ludzie mówili jaki jesteś dzielny, że dajesz sobie radę w takim
piekle. Złe jest jak nakręcasz kogoś tak intensywnie, że zaczyna się Tobą
przejmować bardziej niż sobą. Złe jest kiedy sprawiasz, że ktoś zaczyna żyć
Twoim życiem, i to tylko po to żebyś poczuł się ważny. Złe jest jak domagasz
się wciąż więcej uwagi. A najbardziej złe jest to, że mimo czyiś starań masz
wszystko w dupie i nie robisz absolutnie nic by sytuację zmienić tylko
delektujesz się kolejnym życiowym niepowodzeniem. Bo po co to zmieniać kiedy
wszyscy nad Tobą wzdychają.
I tu moja rada dla ofiar. Dajcie na luz. Odpuśćcie. Bo i tak
nic nie poradzicie. Tylko się wydrenujecie. Możecie się odciąć (łatwiejsza
opcja), lub pójść na całość i szczerze mówić co się myśli. Jak Ci ktoś zaczyna
biadolić zapytaj otwarcie „Mam Cię pocieszać czy mówić co myślę?”.
Uwierzcie mi
– działa. Polecam!
Wracaj do zdrowia ;)
OdpowiedzUsuńKimkolwiek jesteś - dzięki :)
OdpowiedzUsuń