wtorek, 3 listopada 2015

O znajomych hubach i trudnym słowie NIE

Bycie twórcą w obecnych czasach jest bardzo popularne. Osobiście zaliczałam się do tej kategorii od kiedy pamiętam. Jeszcze za dzieciaka sprzedawałam swoje rysunki dzięki genialnej kampanii marketingowej mojej Mamy. Później przyszedł czas na biżuterię, wizaż, copywriting i fotografię. Może nie jestem rekinem w tym stawie, ale jakąś płoteczką przyczajoną z boku w celach obserwacyjnych już tak. Widzę jak zmienia się rynek, jak cudownie rozkwita świat. Fantastycznie! Jednak…


Hubą być

Niestety widzę też jak ludzie kochają wykorzystywać tych bardziej samodzielnych. Jest to temat bardzo kontrowersyjny. Bo mamy tu zdecydowanie dwa fronty. Przedstawicieli wykorzystujących i wykorzystywanych. Jedni mają święty argument „przecież po znajomości, i tak cię nic to nie kosztuje”, drudzy muszą się jeszcze nauczyć, że jednak wszystko ma swoją cenę.

Strasznie wkurza mnie podejście roszczeniowe, bo skoro się znamy to rabacik obowiązkowy… ba! Najlepiej za friko, przecież powtórzę koleżankom jak fajnie mi foty strzeliłaś. Sama nadziałam się na podobnych znajomych niestety nie raz, ani dwa. Bo przecież nic to mnie nie kosztowało. Godziny przez PS-em żeby panna wyglądała jak z obrazka, organizacja sesji czy nawet zużycie sprzętu…Faktycznie nic takiego.

Strzel sobie w stopę

Jest to niestety bardzo powszechne zjawisko. Śmiem twierdzić, że tak zwani „znajomi” wykończyli nie jeden dobrze zapowiadający się biznes. I nie będę tu wchodzić w roztrząsanie kto i w jakim stylu wymusza na twórcach „rabaciki” bo to bez sensu.

Ja wiem, że fajnie jest tak z gestem komuś sprezentować swoje dobra, ale biznes się od tego nie rozkręci… no chyba, że dajecie do przetestowania znanej blogerce swój produkt, a ona go chwali. Wtedy proszę! Proszę bardzo. Ale to już się nazwa reklama i możesz to sobie wrzucić w koszty. Rozdając swój talent i ciężko nabyte umiejętności za darmo sam deprecjonujesz ich wartość, plus niestety przyzwyczajasz ludzi do tzw. darmoszki. Bo skoro raz dałeś to kolejny tez Cię nie zbawi.

Szanuj się
Najważniejsze jest nauczyć się szanować siebie i własną pracę. I w konsekwencji tego zacząć mówić NIE. Wiem, że większość uważa to za brzydkie słowo zupełnie nie pasujące do budowania relacji między ludzkich. Ale uwierzcie, można je mówić z klasą.

Każda, nawet najbardziej wytrwała huba wymięknie jeśli spokojnie wytłumaczysz jej, że niestety nie. Bardzo chętnie, jednak szanujesz siebie i swoich klientów i chcesz świadczyć usługi na jak najwyższym poziomie, a niestety nie jest to możliwe za friko. Masz pewną markę i musisz o nią dbać. I tu argumenty nie są tak ważne jak spokój i przekonanie jakie sobą zaprezentujesz. Dlatego uwierz, że jesteś wart tej kasy nawet od rodziny i egzekwuj. 

Na deser

Moją największą hubową wpadką było zorganizowanie znajomej dekoracji ślubnych, zrobienie jej wizażu i reportażu ślubnego, obrobienie zdjęć na cito i dostanie… okrągłych 100 polskich złotych…. Nie powtarzajcie tego w domu!


Jeśli miałeś podobne wpadki… podziel się- niech mi nie będzie smutno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)