Bycie twórcą w obecnych czasach jest bardzo popularne.
Osobiście zaliczałam się do tej kategorii od kiedy pamiętam. Jeszcze za
dzieciaka sprzedawałam swoje rysunki dzięki genialnej kampanii marketingowej
mojej Mamy. Później przyszedł czas na biżuterię, wizaż, copywriting i
fotografię. Może nie jestem rekinem w tym stawie, ale jakąś płoteczką
przyczajoną z boku w celach obserwacyjnych już tak. Widzę jak zmienia się
rynek, jak cudownie rozkwita świat. Fantastycznie! Jednak…
Hubą być
Niestety widzę też jak ludzie kochają wykorzystywać tych
bardziej samodzielnych. Jest to temat bardzo kontrowersyjny. Bo mamy tu
zdecydowanie dwa fronty. Przedstawicieli wykorzystujących i wykorzystywanych.
Jedni mają święty argument „przecież po znajomości, i tak cię nic to nie
kosztuje”, drudzy muszą się jeszcze nauczyć, że jednak wszystko ma swoją cenę.
Strasznie wkurza mnie podejście roszczeniowe, bo skoro się
znamy to rabacik obowiązkowy… ba! Najlepiej za friko, przecież powtórzę
koleżankom jak fajnie mi foty strzeliłaś. Sama nadziałam się na podobnych
znajomych niestety nie raz, ani dwa. Bo przecież nic to mnie nie kosztowało. Godziny
przez PS-em żeby panna wyglądała jak z obrazka, organizacja sesji czy nawet
zużycie sprzętu…Faktycznie nic takiego.
Strzel sobie w stopę
Jest to niestety bardzo powszechne zjawisko. Śmiem
twierdzić, że tak zwani „znajomi” wykończyli nie jeden dobrze zapowiadający się
biznes. I nie będę tu wchodzić w roztrząsanie kto i w jakim stylu wymusza na twórcach
„rabaciki” bo to bez sensu.
Ja wiem, że fajnie jest tak z gestem komuś sprezentować
swoje dobra, ale biznes się od tego nie rozkręci… no chyba, że dajecie do
przetestowania znanej blogerce swój produkt, a ona go chwali. Wtedy proszę!
Proszę bardzo. Ale to już się nazwa reklama i możesz to sobie wrzucić w koszty.
Rozdając swój talent i ciężko nabyte umiejętności za darmo sam deprecjonujesz
ich wartość, plus niestety przyzwyczajasz ludzi do tzw. darmoszki. Bo skoro raz
dałeś to kolejny tez Cię nie zbawi.
Szanuj się
Najważniejsze jest nauczyć się szanować siebie i własną
pracę. I w konsekwencji tego zacząć mówić NIE. Wiem, że większość uważa to za
brzydkie słowo zupełnie nie pasujące do budowania relacji między ludzkich. Ale
uwierzcie, można je mówić z klasą.
Każda, nawet najbardziej wytrwała huba wymięknie jeśli
spokojnie wytłumaczysz jej, że niestety nie. Bardzo chętnie, jednak szanujesz
siebie i swoich klientów i chcesz świadczyć usługi na jak najwyższym poziomie,
a niestety nie jest to możliwe za friko. Masz pewną markę i musisz o nią dbać.
I tu argumenty nie są tak ważne jak spokój i przekonanie jakie sobą
zaprezentujesz. Dlatego uwierz, że jesteś wart tej kasy nawet od rodziny i egzekwuj.
Na deser
Moją największą hubową wpadką było zorganizowanie znajomej
dekoracji ślubnych, zrobienie jej wizażu i reportażu ślubnego, obrobienie zdjęć
na cito i dostanie… okrągłych 100 polskich złotych…. Nie powtarzajcie tego w
domu!
Jeśli miałeś podobne wpadki… podziel się- niech mi nie
będzie smutno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)