Kolejny raz tematu do wynurzeń dostarczyły mi internetowe
newsy. Ten konkretny jest apelem, do którego mogę się całym sercem przyłączyć. I mimo, że moja kariera fotografa
ślubnego (czy dla jasności drugiego operatora) jest zawieszona, to sądzę, że im
więcej osób przeczyta i zastosuje się do próśb tym lepiej.
Thomas Stewart Photography |
Apel napisał na swoim FB fotograf z Australii (swoją drogą
jego zdjęcia są po prostu cudowne!). Thomas Stewart, bo o nim mowa, wrzucił na
swoją ścianę zdjęcie wraz z apelem do przyszłych małżonków organizujących sobie
właśnie wesele. Zdjęcie załączyłam, więc widzicie co w nim nie gra. Niestety z
doświadczenia wiem, że tak wygląda to w rzeczywistości.
Thomas ładnie
tłumaczy przyszłym Młodym dlaczego warto wprowadzić pewne zasady na czas ceremonii.
Podaje 4 mocne argumenty.
Po pierwsze amatorzy fotografii nie mają pojęcia o specyfice
pracy i niejednokrotnie wchodzą profesjonaliście w drogę, niestety najczęściej
rujnując fantastyczny kadr.
Po drugie Młodzi mogą
po prostu przegapić nie jeden ważny moment jednej z najbardziej podniosłych
ceremonii w życiu rozproszeni aparatami na swej drodze.
Po trzecie raczej nie da się zrobić dobrego zdjęcia
wychylając się „ukradkiem” z nawy, szczególnie przy słabych warunkach
oświetleniowych.
I po czwarte ludzie zaproszeni na ślub są osobami ważnymi
dla Państwa Młodych, a ci raczej chcieliby widzieć w tym podniosłym momencie
twarze przyjaciół i rodziny, a nie ich telefony!
Thomas w apelu mówił o osobach używających wszelkiego
rodzaju aparatów: iPhonów, Smartphonów czy klasycznych aparatów. I miał
absolutną rację. Jako fotograf ślubny przepracowałam półtora sezonu.
Obfotografowałam blisko 20 wesel (jeśli przesadzam, daj znać Justyna ;) ). I
nic, ale to nic, nie rujnowało idealnych ujęć tak dokładnie jak kuzynka z
iPhonem, czy wujek Zdzisiek z nową lustrzanką. Niejednokrotnie musiałyśmy z
Szefową przepychać się z gośćmi przy ołtarzu podczas przysięgi. Nie zliczę ile
razy miałam prześwietlony kadr bo wujaszek miał za ciemne zdjęcia i odpalił
flesza prosto w moją twarz, nie mówię ile razy miałam przez to mroczki przed oczami.
Mój osobisty apel jest nie tylko do Młodych ale też gości.
Jeśli jest na imprezie profesjonalista nie rób mu konkurencji.
Jeśli jako Państwo Młodzi obawiacie się czy wasz fotograf
nie zaliczy tzw. fuckup’u po prostu
znajdźcie takiego, który ma usługę drugiego operatora ( jak np. Justyna).
Jeśli jesteście gośćmi po prostu nimi pozostańcie i bawcie
się najlepiej jak potraficie- to zaowocuje świetnymi ujęciami.
I ostatni bardzo
personalny punkt… Nie podchodźcie do nas fotografów i nie udowadniajcie, że „teraz
to takie aparaty, że same robią zdjęcia”. I oczywiście na pewno znajdą się
osoby o innym zdaniu, ale jest to mało kulturalne. Deprecjonowanie czyjejś
ciężkiej pracy i lat spędzonych na szlifowaniu umiejętności jednym zdaniem jest
słabe.
Trzymajmy się tych złotych rad i My (fotograficy) i Wy (goście),
niech reportaże ślubne będą jeszcze piękniejsze i wszyscy mają z tych
uroczystości same dobre wspomnienia. Tego NAM życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)