poniedziałek, 16 listopada 2015

Thomas Stewart i jego apel profesjonalisty

  Kolejny raz tematu do wynurzeń dostarczyły mi internetowe newsy. Ten konkretny jest apelem, do którego mogę się całym sercem  przyłączyć. I mimo, że moja kariera fotografa ślubnego (czy dla jasności drugiego operatora) jest zawieszona, to sądzę, że im więcej osób przeczyta i zastosuje się do próśb tym lepiej.
Thomas Stewart Photography

  Apel napisał na swoim FB fotograf z Australii (swoją drogą jego zdjęcia są po prostu cudowne!). Thomas Stewart, bo o nim mowa, wrzucił na swoją ścianę zdjęcie wraz z apelem do przyszłych małżonków organizujących sobie właśnie wesele. Zdjęcie załączyłam, więc widzicie co w nim nie gra. Niestety z doświadczenia wiem, że tak wygląda to w rzeczywistości.
  Thomas ładnie tłumaczy przyszłym Młodym dlaczego warto wprowadzić pewne zasady na czas ceremonii.  Podaje 4 mocne argumenty.

  Po pierwsze amatorzy fotografii nie mają pojęcia o specyfice pracy i niejednokrotnie wchodzą profesjonaliście w drogę, niestety najczęściej rujnując fantastyczny kadr.
 Po drugie Młodzi mogą po prostu przegapić nie jeden ważny moment jednej z najbardziej podniosłych ceremonii w życiu rozproszeni aparatami na swej drodze.
  Po trzecie raczej nie da się zrobić dobrego zdjęcia wychylając się „ukradkiem” z nawy, szczególnie przy słabych warunkach oświetleniowych.
  I po czwarte ludzie zaproszeni na ślub są osobami ważnymi dla Państwa Młodych, a ci raczej chcieliby widzieć w tym podniosłym momencie twarze przyjaciół i rodziny, a nie ich telefony!

 Thomas w apelu mówił o osobach używających wszelkiego rodzaju aparatów: iPhonów, Smartphonów czy klasycznych aparatów. I miał absolutną rację. Jako fotograf ślubny przepracowałam półtora sezonu. Obfotografowałam blisko 20 wesel (jeśli przesadzam, daj znać Justyna ;) ). I nic, ale to nic, nie rujnowało idealnych ujęć tak dokładnie jak kuzynka z iPhonem, czy wujek Zdzisiek z nową lustrzanką. Niejednokrotnie musiałyśmy z Szefową przepychać się z gośćmi przy ołtarzu podczas przysięgi. Nie zliczę ile razy miałam prześwietlony kadr bo wujaszek miał za ciemne zdjęcia i odpalił flesza prosto w moją twarz, nie mówię ile razy miałam przez to mroczki przed oczami.

  Mój osobisty apel jest nie tylko do Młodych ale też gości. 

   Jeśli jest na imprezie profesjonalista nie rób mu konkurencji.
  Jeśli jako Państwo Młodzi obawiacie się czy wasz fotograf nie zaliczy tzw. fuckup’u  po prostu znajdźcie takiego, który ma usługę drugiego operatora ( jak np. Justyna).
  Jeśli jesteście gośćmi po prostu nimi pozostańcie i bawcie się najlepiej jak potraficie- to zaowocuje świetnymi ujęciami.
  I ostatni bardzo personalny punkt… Nie podchodźcie do nas fotografów i nie udowadniajcie, że „teraz to takie aparaty, że same robią zdjęcia”. I oczywiście na pewno znajdą się osoby o innym zdaniu, ale jest to mało kulturalne. Deprecjonowanie czyjejś ciężkiej pracy i lat spędzonych na szlifowaniu umiejętności jednym zdaniem jest słabe.  


  Trzymajmy się tych złotych rad i My (fotograficy) i Wy (goście), niech reportaże ślubne będą jeszcze piękniejsze i wszyscy mają z tych uroczystości same dobre wspomnienia. Tego NAM życzę! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)