Jest to tytuł nie tylko tego posta, ale również jednej z
moich ulubionych kreskówek Disneya. To, że podobno przypominam główna bohaterkę
nie ma z tym nic wspólnego.
Merida Waleczna, bo o niej mowa łączy w sobie cechy, które
bardzo cenie w ludziach i staram się je w sobie samej pielęgnować. Ma otwartą
głowę i serce, jest odważna i nie patrzy za siebie, uczy się na własnych
błędach, jest uparta jak osioł i niesamowicie dumna. Taka kompilacja cech, w
moim odczuciu, pozwala człowiekowi żyć pełną piersią.
Dawno, dawno temu byłam dokładnie taka sama. A później nie
wszystko potoczyło się nie tak jak trzeba.
Kilka miesięcy temu
przytrafiła mi się jedna mało przyjemna ,lecz skuteczna rzecz, która tak dała
mi po twarzy, że się w końcu obudziłam. Bo wiecie… Życie to coś więcej niż
praca, terminy i wieczne udowadnianie wszystkim ile jesteśmy warci. Wszystko
brzmi patetycznie, ale robione na pół gwizdka w obawie, że coś popsuję,
ośmieszę się, coś mi zwyczajnie nie wyjdzie dawało mierne efekty. To jest cecha
jakiej w sobie nienawidzę- asekuranckość. Bo jest strasznie łatwa...
Problem w tym, że życie smakuje o niebo lepiej jak bierzesz
co Ci dają i bawisz się na całego. To jak z rowerem- czujesz się panem świata jak ogarniesz ten zjazd z pełną prędkością,a wstrętną górę pokonasz z gracją. Tak więc dziś jak chcę się
z kimś umówić to go pytam, jak mam problem to się z nim mierzę. Albo wyjdzie,
albo kłaniam się z gracją i dziękuję za uwagę.
Dlatego polecam… rzucajcie pracę, wyprowadzajcie się do
innego miasta, zaczynajcie i kończcie związki, popełniajcie błędy i odnoście
gigantyczne sukcesy. Bo w życiu nie warto tylko jednego- żałować.
YOLO - Wasza Królewna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poczytam co o tym sądzisz. Nie wstydź się nie gryzę ;)